Na Śródziemnym morzu niema o tern mowy. Jeżeli mistral dmie z lądu, to już na kilka godzin nim dojdzie do statku, morze zaczyna się marszczyć, powstają niziutkie gęste fale, zdaje ci się, że powierzchnia jest ledwo pomarszczona, ale fale są krótkie, uderzają po dwie lub trzy nawet parowiec, niepokoją go, kołyszą, a raczej potrząsają niejednostajnie i na wszystkie strony tak, że pokład w większym jest ruchu, niż na Oceanie. Niech zaś burza wybuchnie, to morze bałwani się, pieni, warczy na wszystkie strony jak zwierz oszalały, rzucający się na oślep, o którym wiesz, że jeśliś potężny to go zawsze zwyciężysz. Ledwo godzi się nazywać to morzem ze względu, że staw wody jest ogromny.
Droga, którą parowce biegną z Marsylii do Algieru, przechodzi między Minorką a Majorką. Tę ostatnią widać przez kilka godzin, ale zdała jako szereg wzgórz ze szczytami zaokrąglonymi, sinawych i niemalowniczych. Minorka ukazuje się dokładnie, zwłaszcza jej maleńkie białe miasteczko Cytadela, błyszczy się na kraju wyspy. Po nad niem na wzgórzu sterczy jakiś budynek, jakby niska wieża z dużym kominem, którego przeznaczenie jest niezrozumiałe.
To Cię zainteresuje:
– dentysta bemowo
– dentysta rzeszów cennik