Ale kohorty postępują coraz dalej i dalej w głąb. Królikowie numidyjscy, jak znani wszystkim choć z nazwiska, Masynissa, Jugurta lub Juba, strącani przez Rzymian i znowu wznoszeni, tracą wreszcie zupełnie swą władzę. Numidowie zostają powoli romanizowani, ich kraj staje się spichrzem Rzymu, kwitną miasta, powstają doskonałe drogi, wznoszą się monumentalne wodociągi, rozwija się coraz liczniejsza kolonizacja, obejmująca z czasem jeszcze i drugą, zachodnią prowincję Maurytanii. Numidowie, którzy nie chcą ugiąć karku pod rzymskie jarzmo, muszą się teraz chronić w pustyni lub w najodleglejszych szczytach Atlasu, których nionsferratus pokryty odwiecznym lasem, kryjący dzikie bestie, napełnia strachem przesądnego Rzymianina. Ale kraj nadmorski jest zupełnie rzymskim; bogaty patrycjusz rzymski uważa za szczyt rozkoszy posiadanie willi u tych uroczych wybrzeży.
Chrześcijaństwo nie zna różnicy narodów i stanów, niesie swe światło zarówno dzikiemu Numidowi, upadłemu punickiemu mieszczaństwu, jako i nowym zwycięskim napływom Romy.
To Cię zainteresuje:
– składowanie palet
– skoki spadochronowe rzeszów