Berno jest niedużym, można by rzec trochę prowincjonalnym miastem. Leży na podłużnym skrawku lądu wciśniętym w zakole Are. Założył je książę Bertold 5 pod koniec 12 wieku. Jak chce legenda wybrał miejsce, w którym upolował potężnego niedźwiedzia. Coś musi być na rzeczy skoro zwierz ten więczy herb miasta. Niespełna 150 tysięczne Berno czym nie przypomina Europejskiej stolicy. Żyje jakby w zwolnionym tempie bez obciążeń typowych dla wielkich metropolii. Staromiejskie uliczki zdobią 15 wieczne kamienice, place i nie mniej efektowne fontanny. Najsłynniejszym obywatelem Berna był Albert Ainstain. Zanim wymyślił swoje przełomowe teorie pracował jako skromny urzędnik w miejskim urzędzie patentowym. Jeden z dawnych mecenasów musiał być mocno znudzony idylliczną atmosferą rodzinnego miasta. Swoim współmieszkańcom zafundował fontannę z makabryczną rzeźbą, diaboliczną rzeźbą pożerającą niegrzeczne dzieci.
prześcieradła z gumką
Nad dachami starówki góruje późnogotycka trzynawowa bazylika ze smukłą wieżą. Sklepienie sieciowe wieńczy wysoką, wydłużoną nawę główną. Cit Glogern turm czyli wieża zegarowa była częścią nieistniejącej już bramy miejskiej. Z daleka widać wskazówki zegara, z daleka słuchać też uderzenia w złoty dzwon. Kolejna Berneńska atrakcja to berengraben czyli niedźwiedzie jamy. Pozostają schronieniem dla kolejnych pokoleń misiów, symboli miasta już od ponad 150 lat. Wątpliwe czy lubią ciasne, betonowe bunkry ale to już taka tradycja. Im dalej na południowy zachód tym więcej francuszczyzny, przynajmniej pod względem językowym. Kanton frajburg wita widokiem zamku grieer. Do 1798 roku rezydencja miejscowych władców feudalnych, dziś jako muzeum jest otwarte dla szerokiej publiczności.
prześcieradła z gumką